Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
więc na południe, z biegiem Chotli. Bez zwłoki. Przed północą musimy być pod Armerią.
- Co z wiedźminem i poetą? Żyją?
- Żyją. Ale mają kłopoty.
- Jakie?
- To długa historia.

Jaskier zastękał, usiłując obrócić się i przybrać choćby odrobinę tylko wygodniejszą pozycję. Było to jednak zadanie niewykonalne dla kogoś, kto leżał w stercie zapadających się wiórów i trocin i był skrępowany sznurami jak przygotowana do wędzenia szynka.
- Nie powiesili nas od razu - stęknął. - W tym nadzieja. W tym cała nasza nadzieja...
- Dałbyś spokój - wiedźmin leżał spokojnie, patrząc na księżyc widoczny przez dziurę w dachu drewutni. - Wiesz, dlaczego Vissegerd nie powiesił nas od razu
więc na południe, z biegiem Chotli. Bez zwłoki. Przed północą musimy być pod Armerią. <br>- Co z wiedźminem i poetą? Żyją?<br>- Żyją. Ale mają kłopoty.<br>- Jakie?<br>- To długa historia.<br> <br>Jaskier zastękał, usiłując obrócić się i przybrać choćby odrobinę tylko wygodniejszą pozycję. Było to jednak zadanie niewykonalne dla kogoś, kto leżał w stercie zapadających się wiórów i trocin i był skrępowany sznurami jak przygotowana do wędzenia szynka. <br>- Nie powiesili nas od razu - stęknął. - W tym nadzieja. W tym cała nasza nadzieja...<br>- Dałbyś spokój - wiedźmin leżał spokojnie, patrząc na księżyc widoczny przez dziurę w dachu drewutni. - Wiesz, dlaczego Vissegerd nie powiesił nas od razu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego