Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
deszcz szeptał w czarnych krzakach. Krywko pobiegł jeszcze na łąkę, gdzie było już ciemno, pusto i strasznie. Po Saliszu zostało tylko rozrzucone szeroko ognisko, strzęp gazety i wiele śladów na drodze prowadzącej donikąd. Wrócił więc do domu i nie zachodząc nawet do mieszkania, poszedł od razu spać w świronie, na stercie pierwszego tegorocznego siana. Deszcz lekkimi stopami przebiegał po omszałych gontach dachu.
6. Nazajutrz była niedziela, dzień uroczysty i leniwy. Krowy na łąkę wypędził Dziadzia z nieodstępną Zazulą. Polek spał długo, prawie do siódmej, nim go pani Linsrumowa zawołała na śniadanie. Babka ostentacyjnie zachowywała milczenie, nie wspominając ani słowem o wczorajszym
deszcz szeptał w czarnych krzakach. Krywko pobiegł jeszcze na łąkę, gdzie było już ciemno, pusto i strasznie. Po Saliszu zostało tylko rozrzucone szeroko ognisko, strzęp gazety i wiele śladów na drodze prowadzącej donikąd. Wrócił więc do domu i nie zachodząc nawet do mieszkania, poszedł od razu spać w świronie, na stercie pierwszego tegorocznego siana. Deszcz lekkimi stopami przebiegał po omszałych gontach dachu.<br>6. Nazajutrz była niedziela, dzień uroczysty i leniwy. Krowy na łąkę wypędził Dziadzia z nieodstępną Zazulą. Polek spał długo, prawie do siódmej, nim go pani Linsrumowa zawołała na śniadanie. Babka ostentacyjnie zachowywała milczenie, nie wspominając ani słowem o wczorajszym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego