lecącej maszyny, ale było to złudzenie. To tylko latający talerz zbliżał się z jednakową szybkością do osobliwej przeszkody.<br>- TL 4 do bazy. Czy mam wyjść nad chmurę, odbiór - rozległ się stłumiony głos pilota.<br>Po ułamku sekundy <orig>astrogator</> odpowiedział:<br>- Pierwszy do TL 4, zatrzymaj się przed chmurą!<br>- TL 4 do bazy, stopuję - odpowiedział natychmiast pilot i Rohanowi zdawało się, że w jego słowach brzmiała ulga. Już ledwo kilkaset metrów dzieliło maszynę od niezwykłego tworu, uchodzącego na boki w obie strony, jak gdyby sięgał horyzontów. Teraz cały niemal ekran zajmowała, powierzchnia gigantycznego, jakby z węgla powstałego, niemożliwego, bo pionowego morza. Ruch maszyny względem