sprawę, że Jaśko, co go kosą po żebrach przejechał, młody<br>był i ojcowskiej woli posłuszny. Ale czas nie stoi w miejscu, teraz<br>Kacper - ojciec Kaźmierza i Jaśka - na krużewnickim cmentarzu został,<br>oni przeszli istny potop i wędrówkę ludów, żeby wreszcie zmądrzeć i<br>skończyć te <orig>hańdry-mańdry</>...<br> - <orig>żeb'</> gęby darmo nie studzić, to powiem ja tobie, Kaźmierz, że oba<br>my podurnieli z tej biedy. Zgrzeszył ja, miedzę waszą podorawszy, Jaśko<br>też przeciw prawu bożemu wystąpił, z kosą na mnie porwawszy <orig>sia</>, nu,<br>ale teraz z tym koniec!<br> - Koniec - Kaźmierz plasnął otwartą dłonią w nastawioną dłoń Kargula.<br>- Miedzy nie ma!<br> - Nie ma! - ryknął