słowiańską urodą, kimże stałby się dla mnie jeśli nie samym<br>Fryderykiem Nietzschem, piewcą dionizyjskiej pełni życia, przebywającym w wiecznej <br>gościnie w królestwie obłąkanych, z którego<br>nigdy już nie znalazł wyjścia...<br> Albowiem trafił, gdzie chciał.<br> Do tego królestwa, które rzeczywiście mieści się "poza dobrem i<br>złem", gdzie każda prawda jest rzeczywiście subiektywna...<br> <page nr=105><br> A ponieważ był czarnooki, śniady, w typie południowca, ten<br>osiwiały z rozpaczy człowiek, skulony na szpitalnym łożu, stał się<br>dla mnie, gdy go pierwszy ujrzałem, po prostu markizem de Sade...<br> Po prostu!<br> Lęk mi ścisnął serce.<br> Czułem, że niewiele brak, żeby zapaść się w niewyobrażalną<br>otchłań.<br> Tylu ich tam wpadło