Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
po stromych schodach, do jakiego narodowego sanktuarium, tchnącego chłodem, wilgocią i pleśnią, gdzie spoczywają zmurszałe korony, buławy i buńczuki, zmurszałe kontusze, zmurszałe sukmany, zmurszałe sztandary, a nad nimi unosi się odor sanctitatis, męstwa i chwały, i słowiańska woń kapusty.
Bo właśnie ta rodzima woń coraz intensywniej tchnie - z sanktuarium i świerzbi w nosie, schody się kończą, otwiera się długa i ponura krypta, pośrodku stół zamiast grobowca, puste ławy pod ścianami i troje drzwi w trzy różne strony, sam nie wiem, od których zacząć, gdzie szukać Piastów, a gdzie Jagiellonów.
Zaglądam w pierwsze drzwi: wychodek!, bardzo to dziwne, że akurat w takim
po stromych schodach, do jakiego narodowego sanktuarium, tchnącego chłodem, wilgocią i pleśnią, gdzie spoczywają zmurszałe korony, buławy i buńczuki, zmurszałe kontusze, zmurszałe sukmany, zmurszałe sztandary, a nad nimi unosi się odor sanctitatis, męstwa i chwały, i słowiańska woń kapusty.<br>Bo właśnie ta rodzima woń coraz intensywniej tchnie - z sanktuarium i świerzbi w nosie, schody się kończą, otwiera się długa i ponura krypta, pośrodku stół zamiast grobowca, puste ławy pod ścianami i troje drzwi w trzy różne strony, sam nie wiem, od których zacząć, gdzie szukać Piastów, a gdzie Jagiellonów.<br>Zaglądam w pierwsze drzwi: wychodek!, bardzo to dziwne, że akurat w takim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego