odwrócił <br>się do Franciszka i płotu plecami, i nie było już <br>z kim rozmawiać.<br>Do szóstej, kiedy to rozdzwoniły się wieże dużego <br>kościoła, mała dzwonnica i sygnaturka na kaplicy przy <br>szpitalu, naliczył na drodze pięciu rowerzystów, trzy <br>krowy, stado gęsi, jednego psa, osiemnaście furmanek i kulawego <br>wyrostka pchającego wózek pełen świeżo skoszonej <br>trawy. Tyle co nic i nudno. Noga bolała go mimo plucia, <br>postanowił zejść i poszukać jednak tego liścia...<br>I wtedy zobaczył Adama.<br>Szedł od strony miasta, niespiesznie, jakby wracał do domu, <br>tak sobie, nie do nich. Mały przełknął z ulgą <br>gęstą, pełną kurzu ślinę i poczuł się <br>zupełnie dobrze