pieszczocie.<br>*<br>Wszystko wyglądało tak jak zwykle. I podwórze, i dom, i stóg obok kurnika.<br>Wciąż panowała niepokojąca cisza. Zrozumiał wszystko dopiero, gdy zbliżył się do szopy. Nie było w niej ani psów pociągowych, ani wózka, a więc rodzice gdzieś wyjechali. Pewnie do Czarnej Wsi, tam mieszkało sporo krewniaków. Mógł więc swobodnie pobuszować po domu. Wszedł do komórki, uchylając drzwi, by wpadał przez nie blask księżyca.<br>Przełknął ślinę na widok tylu wspaniałości. Pryzma buraków w jednym, beczka z kiszoną kapustą w drugim kącie. Na półkach worki z mąką, kaszą, pachnące łańcuchy suszonych grzybów. W koszach jabłka i gruszki, w skopkach mleko i