Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 23
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1995
do płaczu, a już na pewno wstyd przed oglądającymi nas z zewnątrz (na co skądinąd tak bardzo jesteśmy uczuleni). Choroba rzeczników na znaczące zaistnienie ("zaistotnienie" - zakwalifikowałby to zapewne Ludwik Gumplowicz) sprawia, że zaczynam doceniać milczącą rzeczniczkę-miss. Czyż ta dwujedyna formuła informacyjna Wałęsa-Spaliński, Oleksy-Jakubowska, Kwaśniewski-Siemiątkowski, to nie swoista schizofrenia? Czy bezpośrednie informacje, udzielane przez nich samych, nie byłyby ważniejsze i zdrowsze dla kraju i dla nich samych? Wprawdzie byłyby rzadsze (i oby i przez nich z większym rozmysłem i bez nadmiernych chęci kokietowania "otwartością", czyli po prostu pospiesznego, szkodliwego często gadulstwa) i zmniejszyłyby nieco obszar informacji z "pola
do płaczu, a już na pewno wstyd przed oglądającymi nas z zewnątrz (na co skądinąd tak bardzo jesteśmy uczuleni). Choroba rzeczników na znaczące zaistnienie (<orig>"zaistotnienie"</> - zakwalifikowałby to zapewne Ludwik Gumplowicz) sprawia, że zaczynam doceniać milczącą rzeczniczkę-miss. Czyż ta <orig>dwujedyna</> formuła informacyjna Wałęsa-Spaliński, Oleksy-Jakubowska, Kwaśniewski-Siemiątkowski, to nie swoista schizofrenia? Czy bezpośrednie informacje, udzielane przez nich samych, nie byłyby ważniejsze i zdrowsze dla kraju i dla nich samych? Wprawdzie byłyby rzadsze (i oby i przez nich z większym rozmysłem i bez nadmiernych chęci kokietowania "otwartością", czyli po prostu pospiesznego, szkodliwego często gadulstwa) i zmniejszyłyby nieco obszar informacji z "pola
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego