Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
Na stertę zapisanych kartek
spoglądał niewidzącym wzrokiem
Nagle przypomniał sobie: czwartek!
U księżnej jour! I szybkiem krokiem
ruszył, by zdążyć na kolację.
(Że się tak śpieszył do kolacji,
trzeba mu przyznać wiele racji,
bo na kolacjach księstwa Guise
jak w niebie czuł się smaku zmysł.)

Nie było mu jednakże dane
sycić się boskich dań rozkoszą,
gdyż - jak wiadomo - niezbadane
zazwyczaj są zrządzenia losu.
Kiedy pojawił się w salonie
pośród od dawna znanych twarzy,
witany gromkim aa!'' chóralnym,
dziwny wypadek się wydarzył.
Oto blondyna bardzo piękna,
ledwie skończyły się wiwaty,
spytała głośno swej sąsiadki:
Kim jest ten łysek zezowaty?
Była to Bonja oczywiście
Na stertę zapisanych kartek<br>spoglądał niewidzącym wzrokiem<br>Nagle przypomniał sobie: czwartek!<br>U księżnej jour! I szybkiem krokiem<br>ruszył, by zdążyć na kolację.<br>(Że się tak śpieszył do kolacji,<br>trzeba mu przyznać wiele racji,<br>bo na kolacjach księstwa Guise<br>jak w niebie czuł się smaku zmysł.)<br><br>Nie było mu jednakże dane<br>sycić się boskich dań rozkoszą,<br>gdyż - jak wiadomo - niezbadane<br>zazwyczaj są zrządzenia losu.<br>Kiedy pojawił się w salonie<br>pośród od dawna znanych twarzy,<br>witany gromkim aa!'' chóralnym,<br>dziwny wypadek się wydarzył.<br>Oto blondyna bardzo piękna,<br>ledwie skończyły się wiwaty,<br>spytała głośno swej sąsiadki:<br> Kim jest ten łysek zezowaty?<br>Była to Bonja oczywiście
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego