dopiero zorientowała, że to głos syna. Mówił dalej, już w zupełnej ciszy:<br>...po drugie, nikt z was nie jest winien osobno. Jesteśmy wszyscy winni, ponieważ byliśmy razem i razem spartaczyliśmy całą robotę...<br><page nr=34> Gdy pani Alicja zapukała, w pokoju zaległa cisza. Po chwili do biegł ją swobodny, z akcentem na ostatniej sylabie, głos Andrzeja: - Proszę!<br>Wolała jednak nie wchodzić do środka. Już chciała na syna zawołać, gdy drzwi się otworzyły i stanął w nich Andrzej, jak zawsze w swoich długich butach, bez marynarki, w rozpiętej na piersiach koszuli z krótkimi rękawami. Był wysoki, jasnowłosy, z mocnej budowy podobny do ojca. Wewnątrz pokoju