Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
czy złamania gdzie nie ma, żeby mi natychmiast życie uratować... Daj rękę... no, nie bój się. Dotykasz głowy... taak, zdrowa i cała. Dotykasz ręki...
Na palcach wycofuje się Hans do olszyny. I dopiero, kiedy stanął pośród drzew, poczuł, że głowę ma pełną doznań mrocznych, przekazanych mu morsem bachorów wymawiających pierwsze sylaby słowa zasadniczego.
Zamiast w stronę szosy, skręcił w dolinę. Ścieżka biegła wzdłuż rowu, na dnie którego raczej połyskiwała, niż płynęła woda. Spojrzał na zegarek: "czwarta". Doszedł go szum szuwarów. Piaszczysta dróżka pod górę. Coraz wyżej, na wał porośnięty janowcem. Jak okiem sięgnąć - jezioro. Podziobane wiatrem. Obrócił się. "Aaa... tam olszyna
czy złamania gdzie nie ma, żeby mi natychmiast życie uratować... Daj rękę... no, nie bój się. Dotykasz głowy... taak, zdrowa i cała. Dotykasz ręki... <br>Na palcach wycofuje się Hans do olszyny. I dopiero, kiedy stanął pośród drzew, poczuł, że głowę ma pełną doznań mrocznych, przekazanych mu morsem bachorów wymawiających pierwsze sylaby słowa zasadniczego. <br>Zamiast w stronę szosy, skręcił w dolinę. Ścieżka biegła wzdłuż rowu, na dnie którego raczej połyskiwała, niż płynęła woda. Spojrzał na zegarek: "czwarta". Doszedł go szum szuwarów. Piaszczysta dróżka pod górę. Coraz wyżej, na wał porośnięty janowcem. Jak okiem sięgnąć - jezioro. Podziobane wiatrem. Obrócił się. "Aaa... tam olszyna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego