Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
tu widniej - nie aż tak, by odczytać wyraz twarzy stającej w progu dziewczyny, ale wystarczająco, by rozpoznać wymowę ruchów. Przypominała tygrysicę, którą tylko pręty klatki powstrzymują przed skokiem.
- To nie jest śmieszne - warknęła. - Na tym spotkaniu w Warszawie mają być członkowie rządu!
- O Jezus Maria - udał przestrach albo może nabożny szacunek. - A mój garnitur brudny i wymięty. I co ja na siebie włożę?
Przyglądała mu się morderczym wzrokiem.
- Niech pan uważa, kapitanie - mruknęła. - Bo jak tak dalej pójdzie, problem garderoby sam się rozwiąże. Pojedzie pan w mundurze.
- Hmm?
- Póki co, nie wyrzucili pana z korpusu oficerskiego. A gdyby nawet, to szeregowych
tu widniej - nie aż tak, by odczytać wyraz twarzy stającej w progu dziewczyny, ale wystarczająco, by rozpoznać wymowę ruchów. Przypominała tygrysicę, którą tylko pręty klatki powstrzymują przed skokiem.<br>- To nie jest śmieszne - warknęła. - Na tym spotkaniu w Warszawie mają być członkowie rządu!<br>- O Jezus Maria - udał przestrach albo może nabożny szacunek. - A mój garnitur brudny i wymięty. I co ja na siebie włożę?<br>Przyglądała mu się morderczym wzrokiem.<br>- Niech pan uważa, kapitanie - mruknęła. - Bo jak tak dalej pójdzie, problem garderoby sam się rozwiąże. Pojedzie pan w mundurze.<br>- Hmm?<br>- Póki co, nie wyrzucili pana z korpusu oficerskiego. A gdyby nawet, to szeregowych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego