Terapia. Zacisnął oczy. Nic się nie poruszyło. Syknął z bólu, <br>kiedy wyjmował obtarty, nabrzmiały członek. - Przepraszam cię kochanie, musiałem <br>sprawdzić.<br>Boli. Dlaczego tak bardzo? Kto to wymyślił, żeby tak bolało.<br>ROZDZIAŁ<br>II<br>Jakub nie zauważał już zmian na zewnątrz. Nawet marcowe ciepło nie zmusiło go <br>do zmiany płaszcza. Zawinięty w szal, zamyślony, wracał po wieczornych zajęciach. <br>Nielicznych zajęciach. Dziekan nalegał, żeby wziął urlop, ale on łudził się, <br>że praca utrzyma go na powierzchni racjonalności. Pozwoli złapać równowagę.<br>W poniedziałki i czwartki wychodził z domu, przejeżdżał trzy przystanki do uniwersytetu, <br>wspinał się po schodach i mówił. Starał się. Próbował mówić o horyzontach