kobiety. Maria Konopnicka o wszystkim może z nią mówić, ona wysłucha, pocieszy, utuli... - broni "Piotrka" pani Eliza.<br><br> - A ja, złota pani Elizo, a ja? Ja się już w niczym dla pani nie liczę? - przekomarza się mecenas, całując rękę pisarki, łaskocząc przy tym niechlujną brodą delikatne palce. W altanie, otulając ją szalem przed wieczornym chłodem, przybliża usta do zziębniętego policzka.<br><br> - Liczysz się pan, liczysz i podobasz mi się nawet bardzo...<br><br> Nie odwraca twarzy, odwzajemnia uścisk dłoni. I nie minie wiele czasu, gdy przestanie zamykać przed nim drzwi sypialni w Grodnie i hotelowego pokoju w Warszawie. Tam nie rozmawiają o interesach, o bohaterach