Zaiste, było to odkrycie na miarę raju. Wino było tak wspaniałe, że zachwycony biskup utknął tam na dobre i nigdy do Świętego Miasta nie dotarł. A to złociste wino nazwano odtąd Est! Est!! Est!!! i tak przetrwało do naszych czasów.<br><br><tit>Kapituła win</><br><br>Powoli, powoli. Wszystko po kolei. Winne smaki i szampańska perlistość, które tak błogo zawracają nam w głowie w świąteczne wieczory, należą wprawdzie do tego samego świata wzniosłych doznań charakteryzujących ludzką osobę, ale oddzielają się łagodnie od przeżyć duchowych, stwarzanych jednak nieco odmienną inspiracją. Oddzielają się, lecz mogą pozostawać też w pewnej symbiozie. Wspólnota, rzekłbym, jest chrześcijańska, i to nie