przewracać kartki. Zgadzało się. Dokładnie te sumy figurowały w kalendarzyku pod literą J. Daty także się zgadzały.<br>- Trudno, śmierć nie wybiera. Czasami bierze dłużników, czasami wierzycieli - Sułek wyciągał szyję, żeby dostrzec, co też studiuje kapitan.<br>Kapitanowi nagle coś się przypomniało. Że też od razu tego nie spostrzegł. Wyciągnął z teczki szarą kopertę, tę, która została przysłana z Zakopanego. Poszperał w niej, wydostał jeszcze jedną kartkę, położył ją obok pierwszej. Wszystko zgadzało się co do joty. I daty, i sumy.<br>- Czy to pana podpis? - zapytał Sułka. Ten potwierdził skwapliwie, dodając, że na tej kartce kwitował Gorczycy otrzymane kwoty. Kapitan miał więc przed