Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
jeszcze tu mieszka, czy lokatorzy dopięli swego. "Ciekaw" to złe określenie. "Zastanawiał się" - lepsze, mniej obojętne. W końcu zerwał się silny wiatr i zaczął mieszać zaciekle ścięty kisiel powietrza, gołębie wzbiły się z parapetów, zatrzepotały skrzydła niczym oklaski. Wiatr nie zwrócił uwagi na ten aplauz. Unosił liście i piasek, podwiewał szare sukienki kurzu, turlał po ziemi butelki, zeschnięte gałązki, rysował przezroczyste elipsy i gwizdem ponaglał deszcz. A drzewa, jak to drzewa w takich krytycznych momentach, kiwały się z szumem na boki, jakby lamentowały: "Olaboga! Olaboga!" A pewnie! pewnie! bardzo oczywista trwoga!
Północne niebo pochłaniało świat. Zygmunt chciałby znaleźć się na dachu
jeszcze tu mieszka, czy lokatorzy dopięli swego. "Ciekaw" to złe określenie. "Zastanawiał się" - lepsze, mniej obojętne. W końcu zerwał się silny wiatr i zaczął mieszać zaciekle ścięty kisiel powietrza, gołębie wzbiły się z parapetów, zatrzepotały skrzydła niczym oklaski. Wiatr nie zwrócił uwagi na ten aplauz. Unosił liście i piasek, podwiewał szare sukienki kurzu, turlał po ziemi butelki, zeschnięte gałązki, rysował przezroczyste elipsy i gwizdem ponaglał deszcz. A drzewa, jak to drzewa w takich krytycznych momentach, kiwały się z szumem na boki, jakby lamentowały: "Olaboga! Olaboga!" A pewnie! pewnie! bardzo oczywista trwoga!<br>Północne niebo pochłaniało świat. Zygmunt chciałby znaleźć się na dachu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego