Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
szklankami!
Jak zawsze, aby się dobrze rozgrzać, robię przysiady. Pięćdziesiąt czy nawet więcej. Niezawodne. Kiedy oddech dochodzi do normy, liczę tętno serca. Najniższe, jakie odnotowałem - pięćdziesiąt na minutę. Starość. Maszyna zaczyna zwalniać. Ledwo jedzie.
Zrywam się mrużąc oczy od jasności. Wyskakując na pokład dostrzegam: ocean - jest niebieski, widzę niebo - jest szare, widzę żagle - są białe. Czuję się jak człowiek, który odzyskał utracony wzrok.
Mgła się skończyła. Aloha Hawaii1
Budzę się świecąc odruchowo na zegarek. Spóźnienie, jest kilka minut po pierwszej. Sygnał czasu przepadł. Przespałem. Czekam teraz do godziny drugiej. Nie, nie nudzi mi się. Tyle rzeczy wciąż jest do zrobienia. Przede
szklankami!<br> Jak zawsze, aby się dobrze rozgrzać, robię przysiady. Pięćdziesiąt czy nawet więcej. Niezawodne. Kiedy oddech dochodzi do normy, liczę tętno serca. Najniższe, jakie odnotowałem - pięćdziesiąt na minutę. Starość. Maszyna zaczyna zwalniać. Ledwo jedzie.<br> Zrywam się mrużąc oczy od jasności. Wyskakując na pokład dostrzegam: ocean - jest niebieski, widzę niebo - jest szare, widzę żagle - są białe. Czuję się jak człowiek, który odzyskał utracony wzrok.<br> Mgła się skończyła. Aloha Hawaii1<br> Budzę się świecąc odruchowo na zegarek. Spóźnienie, jest kilka minut po pierwszej. Sygnał czasu przepadł. Przespałem. Czekam teraz do godziny drugiej. Nie, nie nudzi mi się. Tyle rzeczy wciąż jest do zrobienia. Przede
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego