Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
parno. Stąd to wczorajsze półomdlenie, a i teraz, pomimo wszystko, miękkość w okolicy serca. Spać mi się nie chciało. A jednak ziewałem przeraźliwie. Raz po raz przez całe dwadzieścia minut, zanim przyszedł pociąg, na który czekałem. Z najlepszym skutkiem. Jest! Poszczęściło mi się. Jedna z pierwszych osób wysiadających z zatłoczonego, szarego od kurzu wagonu tuż za lokomotywą i tuż obok stanowiska, które zająłem, to ksiądz Piolanti.
- Wieki całe! -woła zdumiony. - Jakim cudem pan tutaj ?
Wyjaśniam, skąd się wziąłem. Następnie, dlaczego się nie pokazuję w Bibliotece. Raptem on przerywa mi, z trwogą w głosie, szczerze przejęty - że wyglądam, jakbym uciekł ze szpitala
parno. Stąd to wczorajsze półomdlenie, a i teraz, pomimo wszystko, miękkość w okolicy serca. Spać mi się nie chciało. A jednak ziewałem przeraźliwie. Raz po raz przez całe dwadzieścia minut, zanim przyszedł pociąg, na który czekałem. Z najlepszym skutkiem. Jest! Poszczęściło mi się. Jedna z pierwszych osób wysiadających z zatłoczonego, szarego od kurzu wagonu tuż za lokomotywą i tuż obok stanowiska, które zająłem, to ksiądz Piolanti.<br>- Wieki całe! -woła zdumiony. - Jakim cudem pan tutaj ?<br>Wyjaśniam, skąd się wziąłem. Następnie, dlaczego się nie pokazuję w Bibliotece. Raptem on przerywa mi, z trwogą w głosie, szczerze przejęty - że wyglądam, jakbym uciekł ze szpitala
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego