człowiek dręczony kontrnaturalnymi zjawami. Jeszcze nie krzyczy, bo nie bardzo wie, przeciw komu. Przeciw mnie nie może, bo wie, że choćbym jak najbardziej nieregularnie rozdzielał, różnica nie mogłaby być tak wielka i główna wina jest po stronie kuchni.<br>Tymczasem gdy guwernantki dowiadują się, co nastąpiło, stoją chwilę osłupiałe, potem zaczynają szemrać, szemranie wzrasta, przechodzi we wrzask, twarze zwracają się ku mnie. Stała się rzecz straszna. Ich bóg został znieważony, odmówiono mu ofiary. Tłum zbliża się do mnie, wyciąga pięści, widelce i noże. Padają przekleństwa i wyzwiska. Neptuni pytają, co się stało, dowiadują się, że zabrakło jedzenia. Mówią: - Ooo! - spokojnie i bez