Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
naprawdę poznajesz. Trzeba pretekstu do monologu. Teleconfessions go zapewniają. Mówisz w powietrze, powietrze odpowiada. Nie ma się czego bać, pustce możesz zaufać. Naprawdę nie słyszała pani? - Nie. Ale właśnie coś takiego by mi się przydało. - Cóż, proszę zatem mówić, mam czas. - Kazałem kompowi wycelować teleskop w tarczę Księżyca. W uchu szemrał mi jej oddech. Nie pamiętam dokładnie tych wszystkich słów, jej i moich, to zapewne nie tak było, pamięć musiała mi w międzyczasie sporo zafałszować - ale ogólne wrażenie pozostało chyba (chyba!) prawdziwe. - Właściwie nie wiem, co mówić - szepnęła. - Przeraża panią śmierć? - Przeraża? Czyja śmierć, jej? - Nie, śmierć w ogóle. - To znaczy
naprawdę poznajesz. Trzeba pretekstu do monologu. <orig>Teleconfessions</> go zapewniają. Mówisz w powietrze, powietrze odpowiada. Nie ma się czego bać, pustce możesz zaufać. Naprawdę nie słyszała pani? - Nie. Ale właśnie coś takiego by mi się przydało. - Cóż, proszę zatem mówić, mam czas. - Kazałem kompowi wycelować teleskop w tarczę Księżyca. W uchu szemrał mi jej oddech. Nie pamiętam dokładnie tych wszystkich słów, jej i moich, to zapewne nie tak było, pamięć musiała mi w międzyczasie sporo zafałszować - ale ogólne wrażenie pozostało chyba (chyba!) prawdziwe. - Właściwie nie wiem, co mówić - szepnęła. - Przeraża panią śmierć? - Przeraża? Czyja śmierć, jej? - Nie, śmierć w ogóle. - To znaczy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego