fotele, sztuczne kwiatki. <br>Myślę sobie - dobrze. Pełna kultura, mówiłam. Tyle że znów się chyba pomyliłam, bo z tą kulturą coś raczej nie tak. Patrzę i oczom nie wierzę. Pod jednym brokatowo wytapicerowanym meblem zauważam nagle ze zdziwieniem, oburzeniem, jak też z pewną dozą złośliwej satysfakcji chyba świeżo uwalone, ordynarne i szpetne z definicji kupsko. Trochę mnie zatkało, przyznaję. Początkowo obawiałam się nawet, że zaczynam mieć halucynacje wzrokowe. Tylko jeszcze tego mi brakowało. Dlatego też upewnienie się, że to żaden omam lecz bezsprzeczny, oczywisty fakt, zdecydowanie mi ulżyło. Za to coś jakby mniej zdecydowanie podejmuję przerwany rekonesans. Diabli wiedzą, co jeszcze może