tu jeszcze antyków potrzeba? <br>W Ostii-kąpielisku chodzili najpierw po pomoście, wdychając zapach alg i słonej, nieogarniętej dali. Na piasku Róża nie chciała usiąść, za to dziwne, szkarłatne jagody, sprzedawane w tutkach na plaży - framboli di mare, zajadała z zachwytem. Przemierzywszy długi bulwar skręcili w głąb wybrzeża, zanurzyli się w szpilkowy las obrastający diuny, Tam, jak kiedyś za rogatką polskiego miasteczka, mogli usiąść na polanie i rozkoszować się smolistym wyziewem sosen. Tylko zamiast białych goździków rosły wokoło wrzosy o kwiatach tak ogromnych jak dzwonki. Morze szumiało opodal, dziewczyna pasąca kozy śpiewała Giovinezzę, po niebie snuły się obłoki jaskrawe niczym żagle w