Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
trzy poziomy. Wspomnienie najniższego przejmowało grozą tych, którzy stamtąd wrócili. Niewielu jednak żywych wyszło z lochów władcy Dabory.
Do wału przylegały spichrze i baraki niewolnych. Cały plac między budynkami wysypano żwirem. W samym środku stały dwie studnie. Ponad tym wszystkim unosiła się Wieża Dymów.
Szerszenie weszli na plac, znów zmienili szyk, zatrzymali się w trójszeregu, przed którym stał tylko Przewodnik i ejenni. Z tyłu skupili się niewolnicy pilnujący jucznych psów. Na dziedzińcu nie było nikogo prócz nich, choć z wielu okien patrzyły zaciekawione oczy.
Dłonie Przewodnika wciąż uderzały w bębenek, lecz rytm uspokoił się, dźwięki ścichły. Jak nakazywał obyczaj - czekali. W
trzy poziomy. Wspomnienie najniższego przejmowało grozą tych, którzy stamtąd wrócili. Niewielu jednak żywych wyszło z lochów władcy Dabory.<br>Do wału przylegały spichrze i baraki niewolnych. Cały plac między budynkami wysypano żwirem. W samym środku stały dwie studnie. Ponad tym wszystkim unosiła się Wieża Dymów.<br>Szerszenie weszli na plac, znów zmienili szyk, zatrzymali się w trójszeregu, przed którym stał tylko Przewodnik i &lt;orig&gt;ejenni&lt;/&gt;. Z tyłu skupili się niewolnicy pilnujący jucznych psów. Na dziedzińcu nie było nikogo prócz nich, choć z wielu okien patrzyły zaciekawione oczy.<br>Dłonie Przewodnika wciąż uderzały w bębenek, lecz rytm uspokoił się, dźwięki ścichły. Jak nakazywał obyczaj - czekali. W
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego