przewracania pieczeni skwierczących na patelniach, inny wreszcie z łyżką do nabierania jarzyn i ziemniaków. Czwarty kucharz przenosił wszystkie potrawy na drugą stronę pieca, szef Balcer uzupełniał je, podlewał sosami, garnirował zieleniną i plasterkami cytryny i wyrzucał na okno.<br>- Brać, Synaj!<br>Synaj miał pierwszeństwo, Synaj od dawna już czekał, Synaj miał "tabakę" na rewirze. Rozdygotaną ręką układał półmiski na przedramieniu, sosjerek nie mógł zabrać, więc rozpaczliwie rozglądał się po korytarzu w nadziei, że ujrzy swojego pikola, Henka. W chwilach największego ruchu, kiedy brzuszek dyszał mu' nadmiernie, a mózg niezdolny był objąć całości rewiru, Synaj miał zwyczaj mówienia czegoś od rzeczy, jak gdyby