Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 400-401
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1981
mnie Umrę, to mi na jakim przydrożnym cmentarzu usypią mogiłę i pójdą, a gdy tędy przechodzić będą, rzucą gałąź tarniny...". Czuję to samo. Moja rzeczywistość jest tu, w szeregu, w marszu, w padaniu i wstawaniu, w tępym bólu mięśni, w ciele wytrenowanym do niewygód. Zasłyszany dźwięk radia, migawki z telewizji, tabliczka urzędowa na murze - wydają mi się czymś zupełnie nierealnym.
Pielgrzymi dzielą się na tych, co wolą w deszcz, i na tych, co wolą w upał. Ponieważ należę do tych drugich, więc na etapie do Soborzyc cierpię - leje potwornie. W okolicach Sekurska wchodzimy w regularne bagna, spotęgowane powodzią. Szyk łamie się
mnie Umrę, to mi na jakim przydrożnym cmentarzu usypią mogiłę i pójdą, a gdy tędy przechodzić będą, rzucą gałąź tarniny..."&lt;/&gt;. Czuję to samo. Moja rzeczywistość jest tu, w szeregu, &lt;page nr=56&gt; w marszu, w padaniu i wstawaniu, w tępym bólu mięśni, w ciele wytrenowanym do niewygód. Zasłyszany dźwięk radia, migawki z telewizji, tabliczka urzędowa na murze - wydają mi się czymś zupełnie nierealnym.<br>Pielgrzymi dzielą się na tych, co wolą w deszcz, i na tych, co wolą w upał. Ponieważ należę do tych drugich, więc na etapie do Soborzyc cierpię - leje potwornie. W okolicach Sekurska wchodzimy w regularne bagna, spotęgowane powodzią. Szyk łamie się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego