Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
nie wiedział - i mieliśmy tu czekać na przyznanie nam prawa do wyjazdu ze Związku Sowieckiego... i któregoś dnia szedłem z kolegą na żebry do sąsiedniej wioski, mieliśmy obaj po jedenaście lat, dął wiatr, w jego powiewach toczyły się zielonkawoszare kule wędrownych roślin, które raz po raz przylegały na chwilę do tającej jeszcze tu i ówdzie wilgoć ziemi i tak żywiąc się, przemierzały wyschłe połacie pustynnych stepów, by na dłużej osiąść przy wykopanych w piasku sadzawkach, zasilanych z głębokich podziemnych źródeł, i wypuszczały nowe pędy, i gotowały się do dalszej drogi...
a ja wiedziałem, że nazywają się one perykatalpami, i pomyślałem, że
nie wiedział - i mieliśmy tu czekać na przyznanie nam prawa do wyjazdu ze Związku Sowieckiego... i któregoś dnia szedłem z kolegą na żebry do sąsiedniej wioski, mieliśmy obaj po jedenaście lat, dął wiatr, w jego powiewach toczyły się zielonkawoszare kule wędrownych roślin, które raz po raz przylegały na chwilę do tającej jeszcze tu i ówdzie wilgoć ziemi i tak żywiąc się, przemierzały wyschłe połacie pustynnych stepów, by na dłużej osiąść przy wykopanych w piasku sadzawkach, zasilanych z głębokich podziemnych źródeł, i wypuszczały nowe pędy, i gotowały się do dalszej drogi...<br>a ja wiedziałem, że nazywają się one perykatalpami, i pomyślałem, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego