utrzymać dialektyczną sokratejską dyscyplinę - to oni kontynuowali myślowy proces, a ja nie wypuszczałem się w podejrzane iluminacje na pokaz. Czekali już na mnie na dole. Magda B. i o... właśnie... dlaczego on, czy tak, przypadkowo, bez żadnego powodu?... Dlaczego zawsze jest to najatrakcyjniejszy chłopiec?... No nic, w każdym razie robią tajemnicze miny i zapowiadają, że zawiozą mnie w pewne miejsce. Gdzie? A, to będzie niespodzianka. Ale szybko ją wyjawili. Do Oberca! To taka góra, na której jest zamek, pomyślałem sobie. Do Oberca? Do Sebastiana! A, do Sebastiana, a ja myślałem, że jest to góra z zamkiem... i oni oczywiście się śmieją