jej nie posłuchała, tylko stojąc tuż obok pozornie szczerze ocierała łzy.<br>Początkowo odgłosy rozmowy nie przenikały snu Iw, chociaż jej słuch przyjmował niektóre głośniej wypowiadane słowa i sylaby. Tej nocy spała, co prawda, snem twardym, lecz dźwięki, kropla za kroplą, coraz głębiej wnikały w nerwy, docierały do mózgu, do tych tajemniczych miejsc, w których rodzą się senne widziadła. Smugi blasku wokół drzwi i przytłumiona, lecz pełna napięcia rozmowa powoli przeobrażały jej sen, pozbawiając go tego niezwykłego uroku beztroskiej lekkości, zakłócając rytm muzyki, plącząc taneczne figury, których przecież na jawie nigdy jeszcze nie wykonywała. Nogi stały się raptem cienkie i niezgrabne, a