Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
podjął rękawicy, zajął się swoimi paznokciami.
- Proszę! - oznajmiła naburmuszona kelnerka.
Browary rozładowały sytuację całkowicie. Lecz Rogulski nie miał już najwidoczniej ochoty na śliniaczki z kelnerką. Uśmiechnął się niewyraźnie i włożywszy do kieszonki jej fartucha saszetkę balsamu, wyszedł z restauracji. Kelnerka czym prędzej wróciła za bar i chyłkiem walnęła pięćdziesiątkę.
- Wiesz, tak czy siak, może być ciekawie - powrócił do głównego tematu Rubin. - Szatana nie widziałem nigdy, a konkurencja też nie będzie zadowolona.
- Jaka konkurencja, stary? Tutaj, u nas? A Szatan, człowieku, lubi tych, co do kościoła chodzą, więc też pudło. Zresztą, co mnie obchodzi jakiś koleś z limuzyną. Lepiej powiedz Trawce, żeby zamiast płodzić
podjął rękawicy, zajął się swoimi paznokciami.<br>- Proszę! - oznajmiła naburmuszona kelnerka.<br>Browary rozładowały sytuację całkowicie. Lecz Rogulski nie miał już najwidoczniej ochoty na śliniaczki z kelnerką. Uśmiechnął się niewyraźnie i włożywszy do kieszonki jej fartucha saszetkę balsamu, wyszedł z restauracji. Kelnerka czym prędzej wróciła za bar i chyłkiem walnęła pięćdziesiątkę.<br>- Wiesz, tak czy siak, może być ciekawie - powrócił do głównego tematu Rubin. - Szatana nie widziałem nigdy, a konkurencja też nie będzie zadowolona.<br>- Jaka konkurencja, stary? Tutaj, u nas? A Szatan, człowieku, lubi tych, co do kościoła chodzą, więc też pudło. Zresztą, co mnie obchodzi jakiś koleś z limuzyną. Lepiej powiedz Trawce, żeby zamiast płodzić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego