spojrzenia.<br><br>Felek z zakłopotaniem obracał w rękach czapkę. <br><br><br>- Zrobione! - powiedział wreszcie wesoło, jak ktoś, <br>kto znalazł wyjście. - Wrócę wcześniej i zdążymy <br>się jeszcze pobawić! <br><br>Przeciągnął ręką po włosach Adeli, kiwnął <br>wszystkim głową i po chwili słychać już tylko <br>było, jak gwiżdżąc przeskakuje po kilka schodów <br>naraz. <br><br>Adela siedziała dalej, wciąż taka sama sztywna i z zaciśniętymi <br>ustami. Nie rzuciła w stronę drzwi, za którymi zniknął <br>Felek, ani jednego spojrzenia. <br><br>Wieczorem, kiedy Felek powrócił, w izbie było bardzo <br>cicho. Sublokatorzy nie przyszli jeszcze z chrzcin, matka <br>Adeli zabrała ze sobą na Leszno Jaśka, Zosię i Wicka. <br>Było już prawie ciemno. Tylko od palącego