panią redaktor porucznik Jiiną Kovačową: pili wino i na płycie stolika ich ręce raz po raz spotykały się czule i serdecznie, i znacząco...<br>i choć nie mogłem go znać, wyobraziłem sobie nagle to jej praskie mieszkanie przy ulicy Jungmanna, ten ostatni ciemny pokój z podwyższeniem, na którym stał ogromny fortepian, taki sam jak u nas, przy Filtrowej, a za złocistą kotarą szeroki, niski tapczan, z pościelą w kolorze heliotropu, i tę krótką chwilę jego samotności, nim przyszła z łazienki, nie do końca osłonięta ręcznikiem, a gdy wyciągnął ramiona, osunęła się na jego kolana i objęła udami, i jej biodra rozpoczęły ten okrężny