Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 3(151)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
rękach", w końcu do szpitala przychodzą różni ludzie. Najczęściej jednak ginęły wówczas jakieś drobiazgi, okradzeni machali ręką i sprawa się kończyła.
Tym razem było to coś zupełnie innego. Jak wynikało z przeprowadzonego przez personel szpitalny wewnętrznego dochodzenia, po torebki przychodziła ta sama osoba i zabierała je za każdym razem w taki sam sposób.
- Jakieś trzy godziny po tym, jak pani Barbara poszła na operację, weszła na salę jakaś kobieta w fartuchu i z jakimś kubłem w ręku - opowiadała sąsiadka z sali Barbary T. - Zapytała, które to łóżko "tej pani, co miała operację", chociaż tylko to jedno było puste. A potem uśmiechnęła się
rękach", w końcu do szpitala przychodzą różni ludzie. Najczęściej jednak ginęły wówczas jakieś drobiazgi, okradzeni machali ręką i sprawa się kończyła.<br>Tym razem było to coś zupełnie innego. Jak wynikało z przeprowadzonego przez personel szpitalny wewnętrznego dochodzenia, po torebki przychodziła ta sama osoba i zabierała je za każdym razem w taki sam sposób.<br>&lt;q&gt;- Jakieś trzy godziny po tym, jak pani Barbara poszła na operację, weszła na salę jakaś kobieta w fartuchu i z jakimś kubłem w ręku&lt;/&gt; - opowiadała sąsiadka z sali Barbary T. &lt;q&gt;- Zapytała, które to łóżko "tej pani, co miała operację", chociaż tylko to jedno było puste. A potem uśmiechnęła się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego