Przystanął, obtarł spocone czoło i przygładził włosy. Tam do licha! Przed samym sobą się zawstydził, że tak łatwo i z tak nieważnej przyczyny uległ zbędnemu popłochowi. Cóż by się ostatecznie stało, gdyby go Andrzej spostrzegł? Pewien był, że brat o niczym nie wie i wiedzieć nie będzie. Ufał matce w takim samym stopniu, w jakim jej zaufania nadużył. Gdyby nie miał przeświadczenia, że cała ta sprawa pozostanie tajemnicą pomiędzy nim i matką, czy zdobyłby się na kradzież? Nie był tego pewien. Przekonał się dzisiaj, że zadanie bólu komuś, przez kogo się jest kochanym, wymaga wprawdzie pewnego wysiłku i przełamania się, lecz nie