stroju mnie zawieźć do Brazylii, o chamy niemyte!!!<br>- O, pardon, mademoiselle, prosimy o wybaczenie - wrzasnął tłusty i już po chwili, bulgocąc niczym garnek z ukropem, przeszłam po matach słomianych do co prawda oszklonej, ale przynajmniej zadaszonej części kubistycznych konstrukcji. Maty w błyskawicznym tempie donieśli jacyś faceci, którzy pojawili się na tarasiku w chwili naszego wylądowania.<br>W środku natychmiast zrobiło się chłodniej, klimatyzacja działała widocznie jak w Pałacu Kultury. Zostałam doprowadzona prosto do przeznaczonych mi aparatamentów. W głowie mignęła mi mglista myśl, że coś takiego nawet na kapitalistycznych filmach z życia wyższych sfer widywałam rzadko, ale nie byłam w stanie teraz się