Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
niby to rozmawiał z ojcem i grzejąc się przy ogniu płonącym na wielkim kominie podziwiał robotę mistrza, ale dziewczyna czuła wciąż na sobie przenikliwe spojrzenie jego czarnych źrenic.
Ogarniało ją przerażenie. Uciekała na górę do białej izdebki i przejęta tęsknotą za ukochanym, szukała pociechy w piosence. Zdejmowała ze ściany luteńkę, targała jej struny i nuciła do wtóru ojcowym zegarom:

Grają zegary,
choć ja z żalu ginę,
dzwonią zegary
wieczorom i rankom...
Miłe zegary,
wydzwońcie godzinę,
w której powróci
mój jedyny Stanko.
Pewnego razu mistrz Hanusz usłyszał śpiew córki. Rzucił robotę, nie spostrzeżony stanął w progu komnaty i zasłuchał się w smutne
niby to rozmawiał z ojcem i grzejąc się przy ogniu płonącym na wielkim kominie podziwiał robotę mistrza, ale dziewczyna czuła wciąż na sobie przenikliwe spojrzenie jego czarnych źrenic. <br>Ogarniało ją przerażenie. Uciekała na górę do białej izdebki i przejęta tęsknotą za ukochanym, szukała pociechy w piosence. Zdejmowała ze ściany luteńkę, targała jej struny i nuciła do wtóru ojcowym zegarom: <br><br> Grają zegary, <br>choć ja z żalu ginę, <br>dzwonią zegary <br>wieczorom i rankom...<br>Miłe zegary, <br>wydzwońcie godzinę, <br>w której powróci <br>mój jedyny Stanko.<br> Pewnego razu mistrz Hanusz usłyszał śpiew córki. Rzucił robotę, nie spostrzeżony stanął w progu komnaty i zasłuchał się w smutne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego