Rodziny.<br>Głos za kratą modlił się teraz po łacinie o zbawienie ciała pułkownika Rżeckiego, który objawiał stosowne oznaki skruchy i pokory. Po chwili przeżegnał się, ucałował podsuniętą mu stułę i dyskretnie wyszedł z kościoła.<br>Idąc, Rżecki zastanawiał się, gdzież podziała się wiara Partii. Katolicy nawet w błocie i śniegu potrafią tarzać się przed jakąś byle mumią, byle bożkiem. Teraz ostatnio wyskoczyła nam ta "Solidarność", która w tylu łbach narobiła bałaganu, a my, którzyśmy Polskę Ludową zbudowali od podstaw, którzy winniśmy być dumni z naszego dorobku, kryjemy się po kątach, tracimy przekonanie o własnym posłannictwie dziejowym i nawet Urząd nam się rozsypuje