Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
paska z podwiązkami, bo nic - jak powtarzał papa - nie powinno rozpraszać uwagi skupionej na niepokalanej urodzie kobiecego ciała, a perłowa, ściśle opinająca je suknia nie stanowiła właściwie żadnej przesłony dla oczu i nie więziła kształtnych pośladków i pełnych piersi, tak niezrównanych w naturalnym ruchu,
a kiedy mama obróciła się do tatka tyłem, prosząc go, by zapiął jej potrójny sznur pereł, naszyjnik, który od pokoleń należał do rodziny Zienkiewiczów, tatko objął naszą mamę pełnym podziwu wzrokiem i szepnął jej do ucha, ale ja to dokładnie słyszałem, i choć nie pojąłem słowa, zrozumiałem zachwyt ręki dotykającej czule maminej wypiętej tylci:
- Kallipygos!...
a mama
paska z podwiązkami, bo nic - jak powtarzał papa - nie powinno rozpraszać uwagi skupionej na niepokalanej urodzie kobiecego ciała, a perłowa, ściśle opinająca je suknia nie stanowiła właściwie żadnej przesłony dla oczu i nie więziła kształtnych pośladków i pełnych piersi, tak niezrównanych w naturalnym ruchu,<br>a kiedy mama obróciła się do tatka tyłem, prosząc go, by zapiął jej potrójny sznur pereł, naszyjnik, który od pokoleń należał do rodziny Zienkiewiczów, tatko objął naszą mamę pełnym podziwu wzrokiem i szepnął jej do ucha, ale ja to dokładnie słyszałem, i choć nie pojąłem słowa, zrozumiałem zachwyt ręki dotykającej czule maminej wypiętej tylci:<br>- Kallipygos!...<br>a mama
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego