Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
mną w mgnieniu oka,
i myślałem sobie, że ten inny świat, niewinny i czysty, niezagrożony grzechem i śmiercią, trwa we mnie, że jestem jego jedynym dziedzicem po wieczne czasy, i wystarczyło zamknąć oczy, a już szliśmy wśród kwitnących drzew i krzewów - jak w rozległym ogrodzie esfahańskiej piętnastki - moja mama, mój tatko, mój brat Renek, Sara i ja, niezawiedzeni w swoim marzeniu o szczęściu, bo przecież tak niewiele potrzeba: starczy nieśmiertelność - i wspaniałomyślnie ofiarowywałem ją wszystkim,
a tymczasem drogę zagrodziła nam burza:
na autobus runęła zwarta ściana piasku, pojazd nagle stanął, zasypał nas drobny pył, zrównując niemal z pustynią,
i przypomniała mi
mną w mgnieniu oka,<br>i myślałem sobie, że ten inny świat, niewinny i czysty, niezagrożony grzechem i śmiercią, trwa we mnie, że jestem jego jedynym dziedzicem po wieczne czasy, i wystarczyło zamknąć oczy, a już szliśmy wśród kwitnących drzew i krzewów - jak w rozległym ogrodzie esfahańskiej piętnastki - moja mama, mój tatko, mój brat Renek, Sara i ja, niezawiedzeni w swoim marzeniu o szczęściu, bo przecież tak niewiele potrzeba: starczy nieśmiertelność - i wspaniałomyślnie ofiarowywałem ją wszystkim,<br>a tymczasem drogę zagrodziła nam burza:<br>na autobus runęła zwarta ściana piasku, pojazd nagle stanął, zasypał nas drobny pył, zrównując niemal z pustynią,<br>i przypomniała mi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego