Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
brzegu jednym palcem. Nie zepchnę cię. Powiem: wróć do klasztoru. To jest moja ofiara i przecież... - Tu, jak już opowiadałam Wielebnym Ojcom, urwał wpół słowa i tylko na coś czekał z otwartymi ustami, a ja domyśliłam się, na co, zrozumiałam, że na moją ofiarę, ale zrozumiałam też, jak obłudnie ten tchórz Bo to on bał się grzechu, chciał, żebym ja pierwsza skoczyła w ciemność, żeby jego grzech był niby mniejszy, on kłamał I potem się przeraził, że ja to wiem, dlatego zbladł.
I zaczął o robaku, w tym pomieszaniu plątał się i przeczył sam sobie, powiada nagle: - Gdzie twoja sakwa?
Albo
brzegu jednym palcem. Nie zepchnę cię. Powiem: wróć do klasztoru. To jest moja ofiara i przecież... - Tu, jak już opowiadałam Wielebnym Ojcom, urwał wpół słowa i tylko na coś czekał z otwartymi ustami, a ja domyśliłam się, na co, zrozumiałam, że na moją ofiarę, ale zrozumiałam też, jak obłudnie ten tchórz Bo to on bał się grzechu, chciał, żebym ja pierwsza skoczyła w ciemność, żeby jego grzech był niby mniejszy, on kłamał I potem się przeraził, że ja to wiem, dlatego zbladł.<br>I zaczął o robaku, w tym pomieszaniu plątał się i przeczył sam sobie, powiada nagle: - Gdzie twoja sakwa?<br>&lt;page nr=24&gt; Albo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego