Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
skurczyła w szpony, skronie pulsowały. Ale nogi były drętwe. Opadła w tył na sofę, gniew zgasł, senność otuliła głowę. W tej narkotycznej chmurze szemrało:
". Spokoju, spokoju."
Uśmiechnęła się.
- Michał... drogi mój... więc ty teraz doktorem? w Królewcu?
Błogi spokój zstąpił na zbolałą.
- Zdrzemnę się. Cóż mam robić sama?
- zachęcał hawajski tenor, ten, co z rana u Marty. Poruszała wargami:
- Chustę babki Anastazji zabrałam... I stolik dziada zabiorę... bo zniszczą.
Pochyliła głowę, upał z pieca, dopiero co tak nieznośny, przemienił się w miłe ciepło.

- Niech Aniela sobie gra, a my... tak - mówił Michał, szukał w ciemności, dosięgnął i tulił.
Zapłakała.
- Puść mnie
skurczyła w szpony, skronie pulsowały. Ale nogi były drętwe. Opadła w tył na sofę, gniew zgasł, senność otuliła głowę. W tej narkotycznej chmurze szemrało:<br>"&lt;gap&gt;. Spokoju, spokoju."<br>Uśmiechnęła się.<br>- Michał... drogi mój... więc ty teraz doktorem? w Królewcu?<br>Błogi spokój zstąpił na zbolałą.<br>- Zdrzemnę się. Cóż mam robić sama?<br>&lt;gap&gt; - zachęcał hawajski tenor, ten, co z rana u Marty. Poruszała wargami:<br>- Chustę babki Anastazji zabrałam... I stolik dziada zabiorę... bo zniszczą.<br>&lt;gap&gt; Pochyliła głowę, upał z pieca, dopiero co tak nieznośny, przemienił się w miłe ciepło.<br><br>- Niech Aniela sobie gra, a my... tak - mówił Michał, szukał w ciemności, dosięgnął i tulił.<br>&lt;page nr=198&gt; Zapłakała.<br>- Puść mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego