niechęci do Millera jest już tak duży, że odejście przewodniczącego to za mało. Zwłaszcza że wszyscy dobrze wiedzą, że notowania SLD poprawić może nie nowy lider, a jedynie nowy premier. Ktoś, kto stanie się symbolem "nowego otwarcia".<br>Ale jest też inny powód, dla którego dni premiera są już policzone. Otóż teraz, gdy musiał okazać swą słabość, każdy w SLD będzie chciał go dobić. Bo taka jest logika upadku zbyt despotycznych władców. Ten, kto budził dawniej strach, wywołuje największą nienawiść. Biorącą się z gniewu na siebie, że zabrakło odwagi, by mu się przeciwstawić.<br><br>Być może jedyne, co pozostało premierowi Millerowi, to wyznaczenie daty