Podczas pożaru chłopi ratują nie cerkwie, lecz karczmy.<br>Fiodor Dostojewski</><br><br><gap reason="sampling"><br>Raz jeszcze spojrzał na termometr, siedemnaście stopni, a będzie jeszcze chłodniej. W domu można wytrzymać, rano solidnie napalił, w rurach bulgotanie i parnowłóknisty odór suszonych na grzejnikach tkanin. Nauczyli się wykorzystywać, choćby doraźnie, każde ciepło. Przed wojną nie przyszłoby mu na myśl, jak podstępna może być wilgoć. Przez pięć lat nauczył się z tym żyć, chodził w podejrzanie chłodnych koszulach. Na klawiaturze maszyny do pisania odnajdywał coś podobnego. To było jak dotykanie zamrożonego gada. Wojna, tak naprawdę, na