Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
Coś zanotował i raz szepnął do ucha szpakowatemu kapitanowi. Kapitan spoważniał, pokiwał głową, to była oczekiwana informacja, gdyż poprawił pas.
- Duszno mi, wyjdę, złapię trochę świeżego powietrza - Jassmont powiedział Konstantemu do ucha. Rzeczywiście nie mógł dłużej wysiedzieć w dusznym pomieszczeniu. Dławił się wszechobecnym fetorem potu, kiepskiego tytoniu i wilgotnych, grubych tkanin, parujących coraz intensywniej. Kasłając, wyszedł na ganek. Przed szkołą stał, musiał tymczasem podjechać, wojskowy willys. Przy nim dwóch żołnierzy w polskich mundurach paliło papierosy. Śmieli się i zerkając na Jassmonta, wymieniali jakieś uwagi. Długo ich nie interesował, po prostu dla nich był jednym z tłumu. Nie dalej niż o sto
Coś zanotował i raz szepnął do ucha szpakowatemu kapitanowi. Kapitan spoważniał, pokiwał głową, to była oczekiwana informacja, gdyż poprawił pas.<br>- Duszno mi, wyjdę, złapię trochę świeżego powietrza - Jassmont powiedział Konstantemu do ucha. Rzeczywiście nie mógł dłużej wysiedzieć w dusznym pomieszczeniu. Dławił się wszechobecnym fetorem potu, kiepskiego tytoniu i wilgotnych, grubych tkanin, parujących coraz intensywniej. Kasłając, wyszedł na ganek. Przed szkołą stał, musiał tymczasem podjechać, wojskowy willys. Przy nim dwóch żołnierzy w polskich mundurach paliło papierosy. Śmieli się i zerkając na Jassmonta, wymieniali jakieś uwagi. Długo ich nie interesował, po prostu dla nich był jednym z tłumu. Nie dalej niż o sto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego