przyszła mi myśl. Kiedy matka zamknęła drzwi, wybuchnęła płaczem: "To straszne, straszne...<br> <page nr=55><br> Adasia nie ma w domu, jest chory..." Znowu pomyślałem sobie coś śmiertelnego. "Co się stało?" "Zachorował psychicznie... Cały czas był zupełnie normalny, pracował, w ogóle nie wychodził z domu, tyle co do biblioteki albo do pana... może niedobór tlenu, aż przedwczoraj powiedział, że coś się z nim dzieje, że nie może wytrzymać, że nie da rady skończyć tej pracy i przystąpić do egzaminu... Błagałam go, żeby został, on powiedział, że to by było najgorsze..." Usiedliśmy, ja na krześle, matka na leżance syna... Mały pokoik, meblościanka, na półce kilka zeszytów