drugiej strony na wsi zawsze jest co jeść - dodaje po chwili. W mieście bez pracy nikt nam nie pomoże, tylko śmierć jest tu pewna.<br><br>&lt;au&gt;TEKST I FOTOGRAFIE MAREK NOWAK&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br><br>&lt;tit&gt;TEMAT TYGODNIA&lt;/&gt;<br><br>&lt;div type="art"&gt;<br><br>&lt;tit&gt;Opowiem moją historię&lt;/&gt;<br><br>&lt;tit&gt;Losy ludzi z listy Wildsteina&lt;/&gt;<br><br>&lt;intro&gt;Esbecy, ich współpracownicy oraz pokrzywdzeni. Żywi i zmarli. Sławni i anonimowy tłum. Od ubiegłego tygodnia 240 tys., a może tylko 160 tys. nazwisk figuruje w Internecie. Nie identyfikuje ich nic poza tajemniczym numerem IPN. Mówi się dziś o nich "ludzie z listy."&lt;/&gt;<br><br>&lt;au&gt;AGNIESZKA RYBAK&lt;/&gt;<br><br>W czwartek wieczorem po powrocie do domu Jan Grosfeld, profesor, kierownik myśli społecznej Kościoła na warszawskim Uniwersytecie Kardynała