z tym - Jakub gwałtownie zamknął komputer. - Dość. Jeszcze trochę, a zwariuję. Oszaleję, jak Maria wśród wtajemniczonych. Muszę natychmiast stąd wyjść. Zrobić coś normalnego, coś zdrowego. Upić się, pójść do kina. - Jakub nerwowo chodził po pokoju. - Zmiana. Potrzebna mi jest zmiana.<br>Na ulicy, mimo wieczoru wciąż było parno, w kawiarnianych ogródkach tłum kłębiących się ludzi. Zresztą wszędzie ich było pełno. Wszędzie włazili. Zanurzali usta w piwnej pianie, zapychali płuca papierosowym dymem, spieszyli się, paplali