Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
tak dziko, że człowieka mrowie przechodzi. Oczywiście, jakąś straszną tajemnicę chował w sercu. Zaczęto się go bać, zaczęto go unikać.
Zbliżał się czas poświęcenia kościoła. Przygotowania czyniono wielkie, zebrało się moc ludu z bliska i z daleka.
Rano, zanim się jeszcze zaczęły uroczystości kościelne, a Rynek przed kościołem zapełnił już tłum ludu, na wyższej wieży w oknie zjawił się jej budowniczy. Wnet go spostrzeżono, pokazywano go sobie palcami i zaczęto wołać na cześć jego słowa pochwały. Dał znak ręką, że chce mówić, a gdy się tłum uciszył, z początku cicho, potem coraz głośniej jął opowiadać, jak pragnął sławy wielkiej, sławy bezmiernej
tak dziko, że człowieka mrowie przechodzi. Oczywiście, jakąś straszną tajemnicę chował w sercu. Zaczęto się go bać, zaczęto go unikać. <br>Zbliżał się czas poświęcenia kościoła. Przygotowania czyniono wielkie, zebrało się moc ludu z bliska i z daleka. <br>Rano, zanim się jeszcze zaczęły uroczystości kościelne, a Rynek przed kościołem zapełnił już tłum ludu, na wyższej wieży w oknie zjawił się jej budowniczy. Wnet go spostrzeżono, pokazywano go sobie palcami i zaczęto wołać na cześć jego słowa pochwały. Dał znak ręką, że chce mówić, a gdy się tłum uciszył, z początku cicho, potem coraz głośniej jął opowiadać, jak pragnął sławy wielkiej, sławy bezmiernej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego