strumyki krwi i spływają po udach. Banda napiera na niego uparcie. Nic to, że położył kilku śmiałków. Jemu sił nie przybywa, a tu jednak następują inni. Niby przez mgłę widzi w tłumie młodzieńczą, niezapomnianą twarz Tytusa. Chce krzyknąć, zawołać na niego, ale zdaje sobie sprawę z niedorzeczności przywidzenia. Wtem przez tłum nacierających przedarł się mąż silnej budowy, w pysznym, gladiatorskim stroju, wyróżniający się wzrostem i budową, o prostych, jakby z granitu wykutych rysach. Krzyknął coś i Furius ze zdumieniem spostrzegł, że plac boju wokół niego opustoszał.<br>- Spartakus będzie walczył z nim! - krzyknął ktoś. "Ach, więc to ten" - pomyślał mglisto Furius.<br>- Poddaj